-No cześć kotek. Jestem właśnie pod twoim domem i nikt mi nie otwiera. Gdzie ty jesteś?- byłem zaskoczony. Bruna była u mnie pod domem. Zupełnie zapomniałem, że ma w Barcelonie sesję zdjęciową.
-Hej kochanie. Aaa... bo wiesz zasiedziałem się u Daniego.- to była pierwsza myśl. Nie wiedziałem co robić. Musiałem jakoś z tego wybrnąć. - Ale zaraz będę.
- Tylko się pośpiesz Ney.
- No jasne skarbie. Zaraz będę.
Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na barierkę. Wziąłem głęboki oddech i się odwróciłem. Zamarłem , gdy ujrzałem Alex opierającą się o drzwi. Była smutna i jednocześnie zła. Przynajmniej tak mi się wydawało.-Alex czy ty wszytko słyszałaś?-powiedziałem cicho i podeszłem do niej. Złapałem ją za rękę, ale się wyrwała.
- Wystarczająco dużo. Leć bo czeka na ciebie.- powiedziała i weszła do pokoju. Bruna to moja dziewczyna, ale zamierzałem z nią zerwać. Czułem coś więcej do Alex. Muszę jej to jakoś wyjaśnić. Siedziała na łóżku i robiła coś na telefonie. Nie zwracała uwagi na moją osobę.
- Alex to nie tak jak myślisz. Musisz mi uwierzyć. - w końcu na mnie spojrzała.
- Czyli to nie była twoja dziewczyna? Śmieszny jesteś. A wogóle to co ty tu jeszcze robisz? Jesteś potrzebny swojej dziewczynie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym zostać z tobą.- powiedziałem pod nosem i wyszłem trzaskając drzwiami. Zachowałem się jak ostatni głupek. Powinienem już dawno zerwać z Bruną i nie oszukiwać Alex.
~Alex~
Byłam wściekła. Jak on mógł się tak zachować. Czemu mi nie powiedział, że jest w związku? Czemu zapraszał mnie na randkę? Czemu był o mnie zazdrosny? Czemu chciał spędzać ze mną czas? Tyle mam pytań i ani jednej odpowiedzi. Myśląc o tym wszystkim zasnęłam.
Obudziłam się o 10.00. Pogoda była piękna. Udałam się do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Wybrałam jeszcze ubrania na dziś:
i udałam się do kuchni. Usmażyłam sobie jajecznicę i zjadłam szukając czegoś ciekawego w telewizji. Akurat wpadłam na wywiad z Neymarem i Bruną. Nie mogłam na nich patrzeć. Szybko wyłączyłam telewizor bo przeszła mi ochota no oglądanie czego kolwiek. Byłam sama w domu. Brakowało mi trochę moje przyjaciółki, z którą na pewno przestałabym myśleć o ... NIM.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.
- Hej siostra co się nie odzywasz? - no tak cały mój kochany Leo.
- A co stęskniłeś się?- uściskaliśmy się i weszliśmy do salonu.
- No wiesz ja nie... ale za to chłopaki baardzo. Kazali przyprowadzić cię na trening. - szczerze to wcale nie miałam ochoty tam iść i go oglądać, ale z drugiej strony chciałam zobaczyć moich przyjaciół...
- Okey możemy iść bo jestem gotowa. - Leo chyba myślał, że tak łatwo nie pójdzie. A tu niespodzianka.
-Szybko poszło.- zaczął się śmiać i dostał ode mnie poduszką.
Droga na camp nou zajęła nam 25 minut bo były straszne korki. Przywitałam się z ochroniarzem i szłam juz do wyjścia na murawę, ale zatrzymał mnie Gerard. Złapał mnie za rękę i nic nie mówiąc zaprowadził mnie do szatni...damskiej? ? Ale sobie wymyślili. Chętnie przebrałam się w strój i po 10 minutach stałam już gotowa na boisku. Oczywiście byłam pierwsza, a chłopaki przyszli po 5 minutach. Najpierw zrobiliśmy cztery kółka. Neymar cały czas chciał ze mną porozmawiać. Byłam na niego strasznie zła. Odechciało mi się juz nawet tej gry. Naszczęście podbiegł do mnie Dani z Leo. Próbowali mnie rozsmieszać, ale nawet sam Alves nic nie zdziałał. W końcu przyszedł czas na podział drużyn. Wybierał Leo i Suarez. Ja byłam w drużynie z Leo, Bravo, Bartrą, Albą, i z jeszcze paroma zawodnikami. Naszczęście nie byłam w jednej drużynie z Neymarem...
Był wynik 1:1. Zaczęła się nasza akcja. Bartra podał na prawo do Messiego. Ten został okrążony przez Daniego i Mascherano. Przeżucił piłkę nad ich głowami prosto do mnie. Nie zostało mi nic innego jak biec przed siebie. Założyłam siatkę na Neymarze. Ten zaczął biec za mną. Miałam już z 16 metrów do bramki moich rywali. Ney nie dawał za wygraną, a mi już powoli brakowało sił. Już miałam strzelać na bramkę kiedy poczułam czyjeś ręce na swojej tali. Zatrzymał mnie i obrócił w swoją stronę. Stałam teraz twarzą w twarz z jedenastką Barcelony. Chłopaki krzyczeli, że tak nie można, i że należy się karny dla mojej drużyny. Nie miałam ochoty patrzeć na jego twarz, więc błądziłam wzrokiem po jego rękach. To co tam zobaczyłam... Poprostu zamarłam...
Jest świetny!! I tak końcówka <3 Już się nie mogę doczekać nexta ;*
OdpowiedzUsuńJa nie wiem żeby w takim momencie przerywać. Domyślam się co mogła zobaczyć, ale poczekam na rozwiązanie tej zagadki. ;D
OdpowiedzUsuńCzekam ba następny. ;*
Świetny :) ale dlaczego zakonczylas w tym momencie ???
OdpowiedzUsuńCzekamy !!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na 18 rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
cudo ;) no ja chyba wiem co tam ma :D zapraszam do mnie na 16 http://sanchezbogiem.blogspot.com/2015/07/rozdzia-16-szukaja-nie-dopiero-beda.html
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny !!!!!!!!! czekam na next ;*
OdpowiedzUsuń