piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 8 Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym zostać z tobą...

Obudził mnie dźwięk telefonu. Nie chciałem obudzić Alex więc szybko udałem się na balkon i odebrałem:

-No cześć kotek. Jestem właśnie pod twoim domem i nikt mi nie otwiera. Gdzie ty jesteś?- byłem zaskoczony. Bruna była u mnie pod domem. Zupełnie zapomniałem, że ma w Barcelonie sesję zdjęciową.
-Hej kochanie. Aaa... bo wiesz zasiedziałem się u Daniego.- to była pierwsza myśl. Nie wiedziałem co robić. Musiałem jakoś z tego wybrnąć. - Ale zaraz będę.
- Tylko się pośpiesz Ney.
- No  jasne skarbie. Zaraz będę.

 Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na barierkę. Wziąłem głęboki oddech i się odwróciłem.  Zamarłem , gdy ujrzałem Alex opierającą się o drzwi.  Była smutna i jednocześnie zła. Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Alex czy ty wszytko słyszałaś?-powiedziałem cicho i podeszłem do niej. Złapałem ją za rękę, ale się wyrwała.
- Wystarczająco dużo. Leć bo czeka na ciebie.- powiedziała i weszła do pokoju.  Bruna to moja dziewczyna, ale zamierzałem z nią zerwać.  Czułem coś więcej do Alex. Muszę jej to jakoś wyjaśnić. Siedziała na łóżku i robiła coś na telefonie. Nie zwracała uwagi na moją osobę.
- Alex to nie tak jak myślisz. Musisz mi uwierzyć. - w końcu na mnie spojrzała.
- Czyli to nie była twoja dziewczyna? Śmieszny jesteś. A wogóle to co ty tu jeszcze robisz? Jesteś potrzebny swojej dziewczynie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym zostać z tobą.- powiedziałem pod nosem i wyszłem trzaskając drzwiami.  Zachowałem się jak ostatni głupek. Powinienem już dawno zerwać z Bruną i nie oszukiwać Alex.
~Alex~
Byłam wściekła.  Jak on mógł się tak zachować. Czemu mi nie powiedział, że jest w związku?  Czemu zapraszał mnie na randkę?  Czemu był o mnie zazdrosny?  Czemu chciał spędzać ze mną czas?  Tyle mam pytań i ani jednej odpowiedzi.  Myśląc o tym wszystkim zasnęłam.
   Obudziłam się o 10.00.  Pogoda była piękna. Udałam się do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Wybrałam jeszcze ubrania na dziś:
 i udałam się do kuchni. Usmażyłam sobie jajecznicę i zjadłam szukając  czegoś ciekawego w telewizji. Akurat wpadłam na wywiad z Neymarem i Bruną. Nie mogłam na nich patrzeć. Szybko wyłączyłam telewizor bo przeszła mi ochota no oglądanie czego kolwiek.  Byłam sama w domu. Brakowało mi trochę moje przyjaciółki, z którą na pewno przestałabym myśleć o ... NIM.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.
- Hej siostra co się nie odzywasz? - no tak cały mój kochany Leo.
- A co stęskniłeś się?- uściskaliśmy się i weszliśmy do salonu.
- No wiesz ja nie... ale za to chłopaki baardzo. Kazali przyprowadzić cię na trening. - szczerze to wcale nie miałam ochoty tam iść i go oglądać,  ale z drugiej strony chciałam zobaczyć moich przyjaciół...
- Okey możemy iść bo jestem gotowa. - Leo chyba myślał, że tak łatwo nie pójdzie. A tu niespodzianka.
-Szybko poszło.- zaczął się śmiać i dostał ode mnie poduszką.
Droga na camp nou zajęła nam 25 minut bo były straszne korki. Przywitałam się z ochroniarzem i szłam juz do wyjścia na murawę,  ale zatrzymał mnie Gerard. Złapał mnie za rękę i nic nie mówiąc zaprowadził mnie do szatni...damskiej? ? Ale sobie wymyślili.  Chętnie przebrałam się w strój i po 10 minutach stałam już gotowa na boisku. Oczywiście byłam pierwsza, a chłopaki przyszli po 5 minutach. Najpierw zrobiliśmy cztery kółka. Neymar cały czas chciał ze mną porozmawiać. Byłam na niego strasznie zła. Odechciało mi się juz nawet tej gry.  Naszczęście  podbiegł do mnie Dani z Leo. Próbowali mnie rozsmieszać, ale nawet sam Alves nic nie zdziałał. W końcu przyszedł czas na podział drużyn.  Wybierał Leo i Suarez.  Ja byłam w drużynie z Leo,  Bravo,  Bartrą, Albą, i z  jeszcze paroma zawodnikami. Naszczęście nie byłam w jednej drużynie z Neymarem...
   Był wynik 1:1. Zaczęła się nasza akcja.  Bartra podał na prawo do Messiego.  Ten został okrążony przez Daniego i Mascherano.  Przeżucił piłkę nad ich głowami prosto do mnie. Nie zostało mi nic innego jak biec przed siebie. Założyłam siatkę na Neymarze.  Ten zaczął biec za mną. Miałam już z 16 metrów do bramki moich rywali. Ney nie dawał za wygraną, a mi już powoli brakowało sił. Już miałam strzelać na bramkę kiedy poczułam czyjeś ręce na swojej tali.  Zatrzymał mnie i obrócił w swoją stronę.  Stałam teraz twarzą w twarz z jedenastką Barcelony. Chłopaki krzyczeli, że tak nie można, i że należy się karny dla mojej drużyny.  Nie miałam ochoty patrzeć na jego twarz, więc błądziłam wzrokiem po jego rękach. To co tam zobaczyłam... Poprostu zamarłam...

~~
Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem.  Nie jest on dla mnie za dobry,  ale opinię zostawiam dla was moi drodzy czytelnicy. Przepraszam,  że trochę długo mi z nim zeszło. Myślałam, że w wakacje będę miała więcej czasu, ale wcale tak nie jest :) ja już nie zanudzam :) do zobaczenia za niedługo. 


8 komentarzy:

  1. Jest świetny!! I tak końcówka <3 Już się nie mogę doczekać nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem żeby w takim momencie przerywać. Domyślam się co mogła zobaczyć, ale poczekam na rozwiązanie tej zagadki. ;D
    Czekam ba następny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :) ale dlaczego zakonczylas w tym momencie ???

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 18 rozdział! ;)
    http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo ;) no ja chyba wiem co tam ma :D zapraszam do mnie na 16 http://sanchezbogiem.blogspot.com/2015/07/rozdzia-16-szukaja-nie-dopiero-beda.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny !!!!!!!!! czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń